Kiedy rano wychodzimy z domu i czujemy jak zimno przenika nas w momencie, przychodzi myśl, aby coś jeszcze założyć ciepłego, zwiększyć komfort cieplny. I wtedy sięgamy po szal.Im zimniej tym może być grubszy, szal jak koc to strzał w dziesiątkę. Jakże miło jest otulić się takim “grubasem”. Z większym spokojem można spojrzeć na termometr, który najwyraźniej oszalał.
Obojętnie czy spieszymy się do pracy, czy korzystając z wolnego weekendu spędzamy czas na dworze, spacerując, spotykając się ze znajomymi. Odpowiednio zabezpieczone przed chłodem miło spędzimy czas. Nie narażając się przy tym na przeziębienie spowodowane wychłodzeniem. A pobyt na świeżym powietrzu uodporni nas przy okazji na pojawiające się wokół wirusy.
Szal jak koc ma też inny niezaprzeczalny atut – wyjątkową miękkość, która po zetknięciu ze skórą wywoła miłe uczucie komfortu. Do takiego szala przyjemnie jest się przytulić. Wykorzystując jego duże wymiary zasłonimy jeszcze nos i kawałek twarzy, łącznie z uszami przed szczypiącym mrozem.
Ponieważ jest mięsisty, nieco sztywniejszy to najlepiej będzie przełożyć go przez ramię, albo najpierw osłonić szyję, skrzyżować na karku, przekładając końce do przodu. Jest szansa, że będzie stabilniej leżał na miejscu, bo jest mniej podatny na podmuchy wiatru, ewentualnie można go spiąć ozdobną spinką. W ten sposób też bardziej wyeksponuje się wzór, to kolejny atut.
Szal jak koc dobrze jest zabrać z sobą na wyjazdy weekendowe. Z nim nie zaskoczy Cię chłód w pomieszczeniu. Sama zdecydujesz, które miejsca trzeba dodatkowo dogrzać. Po rozłożeniu otulisz ramiona, okręcisz wokół bioder, czy nakryjesz nogi. Kiedy zęby nie “dzwonią”, ciało nie dygocze z zimna jest duża szansa na udany, a często romantyczny wieczór.